Tytuł co prawda przydługawy, ale doskonale obrazujący to, co chcę dziś pokazać ;)
Na początek jednak chciałabym Wam bardzo podziękować za liczne komentarze pod poprzednim
postem z moimi pierwszymi pracami i za Wasze historie dotyczące początków przygody z haftem :)
To fascynujące, że tak wiele nas łączy i że tak wiele z nas zaczynało w podobny sposób :)
* * *
Dzięki Kasi dowiedziałam się, że są dwa rodzaje kanwy z nadrukowanym wzorem - jedne są zadrukowane całe i tak je trzeba wyszyć, na drugich tło jest rzeczywiście podmalowane i służy do uzyskania trójwymiaru.
Nie będę zmieniać treści wpisu - chciałam tylko zaznaczyć, że pisząc "kanwa z podmalowanym tłem" mam na myśli "kanwa drukowana", którą w całości należy zapełnić krzyżykami.
* * *
W zamierzchłych czasach, kiedy zaczynałam przygodę z haftem, dostałam od Mamy dwie kanwy z podmalowanym tłem. Niestety do dziś zachowała się tylko jedna. Pamiętam, że kolory musiałam dobrać sama, bo na brzegu materiału (jak to się teraz zdarza) nie było legendy. Stałam w sklepie z tą kanwą i usiłowałam dopasować kolor na materiale do nici. Udało się tak sobie :/ Już wtedy denerwowało mnie, że kolor na materiale jest źle położony, że krzyżyki nachodzą na siebie i że właściwie nie wiadomo gdzie kończy się jeden kolor a zaczyna drugi... Dobrze, że obrazki były niewielkie ;)
Niedługo potem spróbowałam haftu na czystym materiale i przepadłam! Nigdy już nie wróciłam do wyszywania na podmalowanym tle.
Jeden z obrazków przedstawiał bukiet kwiatów, a drugi - ten zachowany - młyn:
Widać, że to moje początki - każdy krzyżyk w inną stronę i dywan nitek na spodzie pracy...
Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś początkujący w hafcie może porwać się na wyszywanie na takiej kanwie. Szkoda jednak psuć sobie pracę nerwami, że kolory są źle dobrane lub źle pokazane na kanwie. W każdym razie ja już do takich prac nie wrócę.
* * *
Muszę przyznać, że jestem wygodna jeśli chodzi o haft ;) Nie przerabiam samodzielnie wzorów, nie zamieniam Anchora czy Ariadny na DMC. Rzadko porywam się też na samodzielne dobieranie kolorów. Najczęściej robię to, gdy we wzorze występuje ich tylko kilka (jak przy
hafciareczkach) lub gdy jest to haft jednokolorowy.
Dawno temu chciałam sama dobrać kolory do obrazka z kotkiem (wzór chyba z jakiejś gazety), ale źle się to skończyło...
Nie pamiętam jakie kolory chciałam zastąpić, ale ten niebieski jakoś średnio mi do całości pasuje ;)
Robiłam to ze źle pojętej oszczędności - bo po co kupować kilka motków nici jak można sobie samemu dobrać kolory...
* * *
Na koniec kilka słów o tym, dlaczego nie przerabiam zdjęć czy obrazów na wzory. Oczywiście próbowałam i tylko raz wyszło jako tako (i jak na złość akurat nie mam zdjęcia tej pracy).
Nie wątpię, że przy użyciu dobrego programu (a nie takiego z którego ja korzystałam 10 lat temu) taka przeróbka może się udać - ale dla mnie to trochę jak loteria.
Widziałam zdjęcia takich prac - niektóre są naprawdę zachwycające (np.
Rokosowo autorstwa
Kasi).
Miałam też okazję testować wzór
Belle and Boo stworzony przez
Chagę. Ale są to tylko wyjątki...
W przerabianych wzorach denerwuje mnie pikseloza i źle dobrane kolory - zwłaszcza jeśli chodzi o twarze. Przerabiane zdjęcie musi być niewątpliwie bardzo dobrej jakości, by uchwycić niuanse i przenikanie się kolorów.
Lata temu (+/- 10) bardzo chciałam wyszyć dwa obrazy. Nie pamiętam już w jakim programie je przerabiałam. Ale wyszło źle. Bardzo źle.
Pierwsza była baletnica - wzór dość znany. Na takim etapie przerwałam pracę...
Oczywiście domyśliliście się, że chodzi o TEN wzór? ;)
Nie mam pojęcia skąd we wzorze wzięło się tyle pomarańczu... Taki jest właśnie "urok" przerabianych zdjęć :( Ale może to ja miałam takiego pecha?
I jeszcze jedna ślicznotka, na której portret miałam ochotę ;) Piękna Marilyn :) Znów porwałam się na przeróbkę dość znanego zdjęcia:
Oryginalne zdjęcie niby czarno białe, a we wzorze mnóstwo zieleni... I oczywiście zero backstitchy :/
* * *
Jestem ciekawa jakie są Wasze doświadczenia - przerabiacie wzory? Wyszywacie na podmalowanej kanwie?
Kochane Czytelniczki i Hafciarki - powyższe tekst to moje zdanie na temat przeróbek wzorów. Bazowałam na swoich doświadczeniach. Po raz kolejny podkreślam - niech każdy wyszywa tak jak chce lub umie.