We wrześniu jakoś nie zebrałam się żeby napisać jak tam sprawy z HAEDem. Najważniesza wiadomość - z dnia na dzień go przybywa :)
Sytuacja na świecie nauczyła mnie jednego - nie ma co planować na zapas. Bo ani życiowe, ani nawet hafciarskie plany mogą nie mieć szansy się spełnić...
Plan był - do końca września skończyć drugi rząd. Ostatecznie dobiłam do 180 000, a do końca drugiej półki ( i do połowy całości) zostało mi niecałe 7 000.
* * *
Kasię jak zwykle nosi ;) Na jednej z grup facebookowych ogłosiła zabawę - prowadzenie dziennika robótkowego. Z moich wyliczeń wynika, że we wrześniu postawiłam 24 696 krzyżyków :) W samym HAEDzie przybyło 14 000 :)
Kochana życie jeszcze nie raz zweryfikuje nasze plany - także robotkowe. Te 7 tysięcy "pykniesz" w trzy dni i się wszystko unormuje :)
OdpowiedzUsuńKolory tego haftu są obłędne, trochę Ci pozazdrościłam i niebawem u mnie też będzie kolorowo :)
Piękne postępy. U mnie chwilowo robi się "drobizna", ale mam w planach wkrótce wrócić do kolosa i codziennie stawiać kilka krzyżyków. I mam nadzieję, że nie zostanie to wyłącznie w sferze planów... W końcu nie po to kupiłam duże krosno ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To będzie ogromniasta praca. Kibicuję !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJak dużo już za Tobą! To będzie wspaniały haft.
OdpowiedzUsuń