Początkowo różowo-fioletowy aniołek miał być turkusowy, ale nie miałam takich nici. Ale jemu chyba to nie przeszkadza;)
W niedzielę natomiast zabrałam się za obraz, który już dawno za mną chodził. Pierwszy raz wyszyłam go jakieś 12 lat temu. Niestety gdzieś mi się między przeprowadzkami zapodział, został po nim jedynie wzór.
Wczoraj było go zaledwie tyle:
A po skończeniu powienien wyglądać tak:
Dziś dołączyłam do Świątecznego SAL 2010. To piewszy taki projekt, w którym biorę udział. Tak więc jest to druga sprawa zaprzątająca aktualnie moje ręce. Szkoda, że doba ma tylko 24 godziny...
Piękne te aniołki :) pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuń